Lato.

Coraz dłuższe dni, coraz jaśniej, coraz więcej słońca. We mnie to chyba dalej zima jest. Z najdłuższym mrocznym dniem jaki miała. Wiecie, niby jest wszystko ok, dookoła wszechogarniający chillout, ludzie tak wyluzowani, niczym aktorzy z tych reklam o produktach na topie. Ej znacie to lepiej ode mnie. Uśmiechnięte twarze, pełen relax, modne ciuchy. Doskonale wiem, że też widzisz to wszystko w ostrym kadrze. Właśnie nie czuje tego, dlaczego tak zajebiecie tego nie czuje. Sam jestem jednych z tych wyczilowanych gości w okularach słoneczny, być może najbardziej wyluzowanym z nich wszystkich. Nikt nie wiem, że to tylko moja maska, nikt nie zrozumie co kryje się pod tym uśmiechem. Nawet jeśli ktoś by wiedział, wątpię iż mógłby to zrozumieć. Wiesz, naprawdę ciężko to wytłumaczyć słowami, przekazać w jakiś inny z możliwych sposobów. Ta niemoc, bezsilność, bezkierunkowość. Czuje jak z każdym dniem maska, która zakładam robi się coraz cięższa. Czuje jak zima będącą we mnie tak cholernie mnie mrozi, Natomiast sam z kolei gubię się w jej mroku. Poddając mu moją osobę dobrowolnie, krzycząc niemo w próżnie. Tak bardzo już chciałbym zakosztować tego lata. Zanurzyć się w promieniach słonecznych, by mnie ogrzały. Naładowały te baterie ducha i ciała. Chciałbym się do ciebie uśmiechnąć walnąć shota przy barze, wdać w bezsensowną gadkę, tak bez stresu tak na luzie. Czemu jednak mam świadomość, że te promienie słońca o których wcześniej wspominałem, długo nie dotrą do mojego wnętrza. Błądzę, ciągle, błądzę bez planu na tej monochromatycznej ścieżce gówna, zmierzając donikąd. Może jednak tym razem zbyt gruba metafora, wybacz. Z resztą nie nie ma co wybaczać, dokładnie tak jest. Tak chciałbym już obrać cel i kierunek, odpłynąć, rozwinąć żagle. Chyba są jeszcze zbyt postrzępione na to. Więc tylko położyć się na plaży, łące, polanie gdziekolwiek. Delektować się tym delikatnym wiatrem studzącym moją płonącą skórę, odjechać myślami w ten błękit. Może to chwilowa depresja?, odpada, przecież jestem tak zajebiście świadomy tych kajdan na mych nadgarstkach, Tak bardzo już chciałbym skosztować tego Lata, tak jak ty. Lecz ta pora roku chyba nie nadeszła dla mnie jeszcze. Natomiast moja maska staje się jeszcze cięższa, aż do granic możliwości. Cuż Show must go on, czy tego chcemy czy nie.

Z pozdrowieniami dla wszystkich w których gości jeszcze zima, i dla tych z latem w sobie.
Czas leci nieubłaganie.
Evo

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty